Interwencja inspektorów TOZ. "Pies miał otwarte rany, dźwigał śmierdzące kołtuny"

Opublikowano:
Autor:

Interwencja inspektorów TOZ. "Pies miał otwarte rany, dźwigał śmierdzące kołtuny" - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

RAWICZ / Czy wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że zadawanie bólu zwierzęciu to łamanie prawa? Niestety, nie. W poniedziałek wieczorem inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (TOZ) ustalili miejsce pobytu zaniedbanego psa. Od kilku miesięcy był widziany w Dębnie Polskim i określany jako agresywny.

Inspektorzy zweryfikowali potencjalne miejsca wraz z policją. - Na jednej z posesji - gospodarstwie, w starym zardzewiałym kojcu, został zlokalizowany potwornie zaniedbany psiak. Nie miał wody ani jedzenia, ciało zarośnięte było olbrzymimi kołtunami. Właściciel psa próbował psa ostrzyc - zapewne wystraszony publikacją w mediach informacji, że pies jest poszukiwany - relacjonują przedstawiciele organizacji społecznej.

Zwierzę z ranami
Czworonóg, zamiast ostrzyżenia, został okaleczony na grzbiecie i szyi, najprawdopodobniej ostrym narzędziem. Na ciele miał liczne rany otwarte. - Właściciele zdawali sobie sprawę ze stanu psa, ale, jak sądzili inne psy mają gorzej. Nie widzieli w tym faktu znęcania się. Na miejscu byli obecni również młodzi, kilkunastoletni ludzie, którym też nie przeszkadzał codzienny widok psa w takim stanie - dodają inspektorzy. 

Oględziny u weterynarza
Inspektorzy chcieli jak najszybciej pomóc psu. Około godz. 20.00 zwierzę zostało przewiezione do gabinetu weterynaryjnego. Tam dokonano pierwszych oględzin. - Pies miał podwyższoną temperaturę, skakały po nim pchły, miał otwarte rany, starte zęby, był wychudzony, zarobaczony, odwodniony, wstępnie rozpoznaną anemię, całe ciało było bardzo podrażnione. Co najgorsze, dźwigał olbrzymią ilość przeraźliwie śmierdzących kołtunów ulepionych z brudu, piasku, odchodów na całym ciele - opisują inspektorzy.

Bezpieczne lokum
Ostatecznie, po wizycie u weterynarza i fryzjera psów, około północy czworonóg trafił do domu tymczasowego. - Oczka ma jeszcze smutne, ale chyba powoli zdaje sobie sprawę, że przyszło dla niego wybawienie, że został uratowany. Całą noc przespał w ciepłym domu otoczony opieką - podsumowują przedstawiciele organizacji społecznej. 

W najbliższym czasie sprawa zostanie zgłoszona organom ścigania. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE