Do czterech razy sztuka. Rawia pokonała Wiarę Lecha [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Do czterech razy sztuka. Rawia pokonała Wiarę Lecha [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Świetny finisz Rawii Walbet Rawicz w meczu z Wiarą Lecha Poznań. Jeszcze w 86. minucie na tablicy wyników widniał rezultat remisowy. Końcówka należała do gospodarzy, którzy wygrali 4:1.

W środę rawiczanie odpadli z 1/8 Fortuna Pucharu Polski strefy Leszno. Przegrali w Gostyniu z miejscową Kanią. Dziś rywalizowali w lidze. Do Rawicza przyjechała Wiara Lecha Poznań - wicelider Red Box V ligi - na mecz w ramach 7. kolejki. Na stadionie zameldowało się liczne grono kibiców obu drużyn.

Początek dla gości
Akcje przyjezdnych zazębiały się i co chwilę piłkarze Wiary Lecha meldowali się pod bramką Bartłomieja Wośka, stwarzając zagrożenie. Z kolei rawiczanie grali chaotycznie. - Kolejny mecz z rzędu potwierdza się to, że mamy problem z koncentracją i z wejściem w mecz - przyznał po spotkaniu trener gospodarzy Kamil Pilarski. 

W bramce Rawii ponownie z bardzo dobrej strony zaprezentował się Bartłomiej Wosiek. W pierwszej połowie kilkukrotnie uchronił przed utratą gola. Przy precyzyjnym strzale w okienko z 27. minuty był jednak bez szans. Wiara Lecha wyszła na prowadzenie.

Po rozpoczęciu drugiego kwadransu, rawiczanie "ocknęli się" i zaczęli atakować śmielej. Mnóstwo pojedynków stoczył z defensorami rywali Mariusz Molka, grający tym razem jako napastnik. Po jednej z akcji, gdy przyjął piłkę, podał do lepiej ustawionego Michała Skrzypczaka. Pomocnik skierował piłkę do bramki i ruszył w stronę ławki rezerwowych, przyjmując gratulacje. 

Do przerwy 1:1
W drugiej połowie gospodarze złapali wiatr w żagle. Piłkarze z Poznania już nie atakowali z takim animuszem, jak w pierwszej części spotkania. Rawiczanie długo nie mogli jednak sforsować obrony rywali. Ta sztuka udała się w 86. minucie. Po dośrodkowaniu Michała Skrzypczaka w pole karne, Hubert Gill wygrał pojedynek główkowy i podał do niepilnowanego Sebastiana Orłowskiego. Obrońcy gospodarzy pozostało dopełnienie formalności. 

Rawiczanie wyszli na prowadzenie i nie zamierzali spocząć na laurach. W 89. minucie, akcję długim podaniem rozpoczął Bartłomiej Wosiek. Piłka trafiła pod nogi Mariusza Molki, a ten zdobył bramkę na 3:1.

Wisienka na torcie
Chwilę po rozpoczęciu dodatkowego czasu gry, piłkę w środku pola przejął Edwin Marchewka. Dostrzegł, że bramkarz rywali wyszedł poza własne pole karne. Pomocnik gospodarzy strzelił z własnej połowy. Bramkarz ekipy z Poznania został przelobowany. Kibice Rawii wstali z miejsc i gromkimi brawami pogratulowali strzelcowi. - Edwin ma doskonale ułożoną nogę. Od kilku spotkań mu powtarzałem, że jeżeli będzie miał okazję, stojąc twarzą do bramki, by spróbował bramkarza przelobować. Dziś świetnie to zakończył - chwalił Kamil Pilarski.

Było to czwarte spotkanie obu ekip. W trzech dotychczasowych wygrywali zawodnicy Wiary Lecha. Dzięki triumfowi, rawiczanie awansowali na trzecią pozycję w tabeli. Wiara Lecha jest piąta.

Rawia Walbet Rawicz - Wiara Lecha 4:1 (1:1)
Skład Rawii: Wosiek - Kubiak, Orłowski, Gill, Walkowiak, T. Wawrzyniak, P. Wawrzyniak (70' Robak), Marchewka, Zaborowski (89' T. Skrzypczak), M. Skrzypczak, Molka (92' Głowacz)

Po meczu powiedzieli:
Kamil Pilarski, trener Rawii:
Dzisiejszy mecz to najlepsza odpowiedź dla krytyków. Chwała chłopakom, ze podnieśliśmy się po spotkaniu w Gostyniu. W mediach społecznościowych mocno nas krytykowano. Osobom, które chciały zrobić zamęt w naszym zespole, pokazaliśmy, że to im się nie uda. Odpowiedzieliśmy im dziś na boisku. Świetną postawą w bramce popisał się Bartek Wosiek. Pomógł nam w Pniewach i dziś, ale to w końcówce spotkania zrobili chłopacy w ataku, było fantastyczne. Bramka Edwina Marchewki to stadiony świata.

Tomasz Wawrzyniak, kapitan Rawii:
Zawsze gramy o pełną pulę. To dzisiejsze zwycięstwo bardzo cieszy, szczególnie po nieudanym występie w Gostyniu. W końcu przerwaliśmy złą passę z Wiarą Lecha, bo to nasze pierwsze zwycięstwo z nimi. W pierwszej połowie za nisko wyszliśmy i był problem z poukładaniem środka pola. Przeciwnik miał swoje okazje i jedną wykorzystał. W drugiej połowie wyszliśmy wysoko i to przyniosło efekty.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE